Sunday 20 June 2010

post forum

Jeżeli ktoś już czytał to na forum, to przepraszam, że klonuję kontent, ale jest późno i mam ochotę oszczędzać słowa. ;)

Właśnie czytałem posta dotyczącego listy osób całkowicie wyleczonych. Ja jestem całkowicie wyleczony, jak się domyślacie po temacie, przypisuję ten efekt godzinom spędzonym na poduszce medytacyjnej. Jednak po kolei.

Na swoim koncie mam dość głęboką dwuletnią depresję. Chodziłem do psychologów, w moim przypadku nie pomagało. Potem (po roku depresji), chociaż długo się wzbraniałem, zacząłem łykać psychotropy, których efektem ubocznym nabawiłem się ataków paniki i derealizacji (wiążę to z lekami, ponieważ w tym samym czasie się pojawiły). Odstawiłem psychotropy, wróciła depresja. Od tych stresów nabawiłem się nadciśnienia i serce mi zaczęło dziwnie chodzić (arytmia), mój kardiolog był zdziwiony że w wieku dwudziestuparu lat takie rzeczy mi się dzieją. Wtedy miałem najgorsze filmy, czasem wydawało mi się że umarłem, świat widziałem całymi dniami za szybą, strasznie się bałem, parę razy miałem omamy słuchowe. Potem medytowałem. Serce się uspokoiło, wszystko się uspokoiło.

http://www.derealizacja.fora.pl/praktyczne-porady,3/lista-osob-calkowicie-wyleczonych,807.html

autor postu cytuje: "Zdaje sobie sprawę, z takich pojęć jak remisja, nawroty czy iluzja wyleczenia."

Również w moim wypadku nie raz wydawało mi się, że już poradziłem sobie z dolegliwościami, które później wracały. Później jednak, medytując, zaobserwowałem co tak naprawdę się działo wcześniej, kiedy wydawało mi się, że już jestem zdrowy. Tak bardzo chciałem się uwolnić z derealizacji, że wypierałem strach w podświadomość, , zaprzeczałem niejako jego istnieniu.

To, do czego zmierzam, to fakt, że medytacją można rozszerzyć świadomość na wszystko co się dzieje, a poszerzona świadomość to nic innego jak psychoterapia, z której nigdy nie wyciąga się mylnych wniosków. Zdaję sobie sprawę, że wielu z was jest w na tyle złym stanie, że już zamknięcie oczu na chwilę jest problemem, ale ja też z choinki się nie urwałem, naprawdę w życiu miewałem straszne, surrealistyczne przeżycia i uważam, że stopniowe poszerzanie świadomości może pomóc każdemu.

Jakiś czas temu już napisałem parę postów na blogu. Zamieszczam tutaj linka, jeżeli ktoś chciałby spróbować medytacji w celu przełamywania przyczyn swoich schorzeń, służę pomocą. [url]http://derealizacja.blogspot.com[/url] Jest to na pewno trudniejsze niż łykanie tabletek. I, zwłaszcza na początku, wyzwala dość dużo emocji (a właśnie przed tym uciekamy, gdy jesteśmy chorzy, przyznacie?). Na dłuższą metę jednak moim zdaniem to najlepsza, najstabilniejsze i dająca najlepsze efekty droga. Ja już nie wrócę do żadnej depresji, żadnych nerwic, żadnych psychoz, ani lęków, co do tego nie mam wątpliwości. Życzę wam tego samego.

1 comment:

  1. Medytacja to oaza spokoju w hałasie codzienności. Każdy oddech to chwila harmonii. Odkryj siłę w ciszy i równowadze wewnętrznej https://instytutarete.pl/

    ReplyDelete