Medytacja, której ja używałem i którą polecam, jest vipassana. Jest to medytacja niezrzeszona z buddyzmem, ani żadną inną religią, jakkolwiek środowisko i tło ma dość mocno buddyjskie, niesektaryjne.
Nie podejmę się wprowadzania nikogo w technikę, zwłaszcza tekstowo przez internet ;d bo nie jestem do tego wykwalifikowany. Chcę jednak wskazać właściwą drogę i pomóc w sprawach związanych z derealizacją i depersonalizacją, w szczególności jeżeli mają tło w atakach paniki i strachu (bo to był mój przypadek).
na dole posta, którego link wklejam poniżej są linki do jednej książki w dwóch językach (jest dostępna za darmo w internecie):
http://sciek.blogspot.com/2010/03/medytacja.html
Jest to książka, którą w ciemno mogę polecić każdemu, wygrzebałem ją 10 lat temu, w międzyczasie sporo innych widziałem i ten podręcznik moim zdaniem zostawia wszystkie inne w tyle. Jest praktyczny, pragmatyczny, dokładny, względnie krótki, zawiera tylko najważniejsze rzeczy, dzięki czemu można zająć się samą techniką.
Mnie osobiście do przodu bardzo popchnęły kursy medytacyjne vipassany (10-dniowe), link o nich zamieszczam tutaj: http://dhamma.org, jednak osobom z poważnymi zaburzeniami odradzam takie przygody. Ja tam dopiero poszedłem, jak było ze mną już względnie dobrze, ale i tak to, co mi tam wychodziło z podświadomości momentami mnie pochłaniało.
Nie jestem w stanie przewidzieć nawet solidnej częsci problemów, na który ktoś wpadnie, ale nauczyłem się przez te lata, że każda medytacja to jest dobra medytacja. Nawet jeżeli siedzisz na poduszce i dumasz o niebieskich migdałach przez 90% czasu, umysł nie chce się skoncentrować, to i tak poprzez same staranie ćwiczysz umysł i zbliżasz się do celu, czy szerszej świadomości.
To, do czego ja się mogę przydać w tej sytuacji ;p to konsultacje w wypadku jakby coś złego się działo. Jak już wcześniej pisałem, podczas medytacji widać znacznie więcej emocji niż w normalnym trybie funkcjonowania i są one znacznie bardziej intensywne. Czasem niesie to ze sobą nieprzyjemne doznania, ale bez odrobiny bólu nie ma postępu. ;) Suma sumarum lepiej przeżyć tą panikę parę razy na poduszce medytacyjnej i ją pożegnać, niż przeżywać ją całe życie w losowych, przeważnie stresujących sytuacjach, prawda? Także służę pomocą. ;)
No comments:
Post a Comment